Thursday 1 December 2016

     Wieczór. Okryci ziemską skorupą umarli z wolna toczą codzienną trasą ziemskie koło i nie burzy im spokoju zaćmienie, asteroida ani rozprysła w proch supernowa. Ich kości plami pleśń, a komórki szpiku krucho kamienieją. Umarli o palcach w oplocie korzeni toczą koło, w całkowitej jedni z Tutem i Agamemnonem, z nasieniem i z tym, co nienarodzone.
     Już odeszli. Uciekli, wygnani w śmierć lub na obczyznę, straceni, zgubieni. Słońce i wiatr wciąż wędrują nad ową krainą, aby palić i kołysać drzewa, trawy. Żaden awatar, potomek ni ślad nie pozostał po tym ludzie. Na ustach obcej rasy, która dziś tam mieszka, jego imiona są mitem, legendą, prochem.

Strażnik sadu / The Orchard Keeper