Monday 1 June 2015

W latach dwudziestych XX wieku fizyk Werner Heisenberg (wraz z innymi twórcami mechaniki kwantowej) dokonał odkrycia tak osobliwego, że świat do dziś nie bardzo potrafi się z nim pogodzić. Obserwując zjawiska w skali subatomowej, nie da się zupelnie oddzielić obserwatora (to znaczy naukowca przeprowadzającego eksperyment) od przedmiotu obserwacji. W codziennym życiu łatwo przechodzimy nad tym do porządku dziennego. Postrzegamy wszechświat jako miejsce pełne istniejących osobno przedmiotów (stoły i krzesła, ludzie i planety), które od czasu do czasu wchodzą we wzajemne oddziaływania, lecz które mimo to pozostają zasadniczo indywidualnymi bytami. Na poziomie subatomowym wszechświat oddzielnych przedmiotów okazuje sie jednak zupełnym złudzeniem. W krainie mikroskopijnie małych obiektów każdy przedmiot w fizycznym wszechświecie jest ściśle powiązany ze wszystkimi innymi. W rzeczywistości na świecie nie istnieją przedmioty jako takie, lecz wibracje energii i wzajemne powiązania.

Pociągało to za sobą dość oczywisty wniosek, chociaż nie dla wszystkich. Nie da się dotrzeć do sedna rzeczywistości wszechświata bez użycia świadomości. Świadomość nie tylko nie jest mało ważnym produktem ubocznym procesów fizycznych, nie tylko jest bardzo rzeczywista, lecz jest wręcz bardziej rzeczywista niż reszta materialnej egzystencji i najprawdopodobniej stanowi podstawę wszystkiego. Nauka, tworząc obraz rzeczywistości, nie uwzględniła jeszcze żadnego z tych spostrzeżeń. Wielu naukowców stara się tego dokonać, lecz na razie nie ma żadnej, "uniwersalnej teorii wszystkiego", która połączyłaby prawa mechaniki kwantowej z teoria względności w sposób uwzględniający świadomość.